Kolagenowa maska na usta. Zbędna rzecz czy przydatny kosmetyk?

Hejka!

Wiedzieliście, że istnieje coś takiego, jak kolagenowe maseczki na usta? Po raz pierwszy trafiłam na takie coś na targach beauty z kosmetykami azjatyckimi. Urzekły mnie kształty, kolory i naprawdę niskie ceny tych masek. Kupiłam, wypróbowałam i napisałam recenzję.

Teraz wasza kolej. Zapraszam do czytania 🙂

Azjatycka pielęgnacja

Trend na pielęgnację w stylu azjatyckim trwa nieprzerwanie. Pokochaliśmy koreańskie i japońskie kosmetyki, bo wiemy, że to im tamtejsze kobiety zawdzięczają swój nastoletni wygląd. Na szczęście nie musimy ich sprowadzać specjalnie z Azji, bo są już dostępne w setkach (o ile nie tysiącach) sklepów online i stacjonarnych drogerii.

Co odróżnia azjatycki sposób dbania o siebie? W przeciwieństwie do reszty świata tamtejsze kobiety niemalże z namaszczeniem podchodzą do tego zadania. Pielęgnują każdy fragment skóry, poświęcając mu odpowiednią ilość czasu i stosując wyłącznie naturalne substancje odżywcze.

Kolagenowe maski na usta

Jednym z azjatyckich wynalazków kosmetycznych, których wcześniej nie widziałam u nas, są maseczki na usta.

Ostatni rok w trendach pielęgnacyjnych to właściwie jeden wielki ukłon w stronę ust, trochę zapomnianych przez nas. Ilość wykonywanych zabiegów upiększających usta wzrosła w ostatnim czasie niemal dwukrotnie! A i pojawiło się sporo nowości kosmetycznych, w tym właśnie kolagenowe maski na usta, które wydają się być świetną alternatywą dla wspomnianych właśnie zabiegów. Czy aby na pewno?

Maseczka na usta. Jak to działa?

Azjaci kochają maski, ponieważ są skoncentrowaną wersją kremu i działają od niego o wiele silniej. Maseczki na usta działają na takiej samej zasadzie – mają zastępować pomadki do ust i w krótkim czasie zapewniać skórze warg intensywną regenerację i mega szybkie nawilżenie.

Taką maseczkę wystarczy wyjąć z opakowania i przyłożyć do ust niczym płatki kolagenowe pod oczy (tak, te dwa produkty są do siebie bardzo podobne). Po kwadransie można ją ściągnąć i usta powinny być – zgodnie z tym, co można wyczytać w ulotce – bardziej miękkie, pełniejsze, lepiej nawilżone, gładkie i lepiej ukrwione.

Kolagenowa maska na usta – składniki

Oprócz kolagenu (to główny składnik maseczek na usta) w składzie takiej jednorazówki możemy znaleźć też glicerynę, ekstrakt z wiśni, kwas hialuronowy, witaminę E, olejek różany, wyciąg z truskawki, delikatne kwasy owocowe, miód, ekstrakt z aloesu itp.

Tyle w teorii. Przejdźmy do praktyki 🙂

Jak wygląda maska na usta?

Moim zdaniem to dość zabawnie wyglądający kosmetyk.

Pakowane pojedynczo maski na usta to tak naprawdę żelowe płatki nasączone składnikami odżywczymi, które wycięte są w formę ponętnych ust. Ja używałam do tej pory dwóch masek (z KNC Beauty oraz Pilatenu) i obie wersje były w uroczym odcieniu różowego. Na pierwszy rzut oka wygląda ślicznie, ale po otwarciu okazuje się, że żelowy płatek kolagenowy to tak naprawdę cienka i bardzo łatwa do przerwania galaretka.

Kolagenowa maseczka. Jak nałożyć ją na usta?

Producent przedstawia całą tę procedurę w trzech krokach:

  1. oczyszczamy usta wodą i osuszamy je;
  2. wyciągamy maskę z opakowania i umieszczamy na ustach;
  3. ściągamy maskę i resztę żelu wmasowujemy w wargi.

Brzmi łatwo, prosto i przyjemnie. Problemy są dwa główne. Po pierwsze, kolagenowa maska jest dużo większa niż usta, więc właściwie zajmuje pół twarzy. Po drugie, jest na tyle śliska i wiotka, że nie przyczepia się do twarzy i trudno utrzymać ją na miejscu. Ja początkowo ściskałam ją ustami, żeby się nie zsunęła, a potem po prostu położyłam się na łóżku i przez 15 minut leżałam bez ruchu. Nie lubię kosmetyków, które wyjmują mi kwadrans z mojego aktywnego życia – to minus masek na usta.

Działanie masek na usta

To teraz gwóźdź programu, czyli parę słów o efektach. Chcecie wiedzieć, jak działają różowe kolagenowe maseczki do ust?

Producenci zapewniają, że nawilżają, odżywiają, upiększają i powiększają usta. Serum, którym są nasączone, ma nadawać wargom ponętny kształt i przygotowywać je na makijaż. Zgodnie z tym spodziewałam się, że po maseczce będę miała usta jak Angelina Jolie.

Szczerze się zawiodłam, bo nie poczułam właściwie żadnej różnicy. Nie było natychmiastowego nawilżenia, usta wcale się nie zrobiły jędrniejsze i pełniejsze… moim zdaniem to strata pieniędzy. Jeśli teraz ktokolwiek zapytałby się mnie, czy polecam kolagenowe maski na usta, powiedziałabym, że nie (chyba że lubi kupować nieprzydatne, gadżeciarskie kosmetyki).

Buziaki! 🙂