Cześć Kochane!
Jak wielokrotnie pisałam, włosy to dla mnie bardzo ważna część wizerunku. Lubię, kiedy są zadbane, nawilżone i błyszczące, ale nie mam za dużo czasu, by poświęcać im maksimum uwagi. Szukałam takiego kosmetyku, który pozwoliłby mi na łatwą pielęgnację i pomógł w stylizacji. Tak trafiłam na Nanoil Heat Protectant Spray.
Wiecie, że przez długi czas moje włosy nie miały ze mną łatwego życia. Lubię testować różne kosmetyki, które nie zawsze służą moim pasmom. Lubię też spędzać wakacje nad morzem, kąpać się w słonej wodzie, a na co dzień pracuję w klimatyzowanym pomieszczeniu. Żyję w pędzie, więc nie mogę pozwolić moim włosom na schnięcie bez suszarki, często używam też suchych szamponów, by odświeżyć fryzurę. To wszystko sprawia, że musiałam zmagać się z przesuszonymi włosami. Owszem, wiecie, że stosuję maski i olejki do włosów, ale okazało się, że to im nie wystarcza. Intensywna stylizacja z użyciem suszarki i prostownicy sprawiła, że nie byłam zadowolona z efektów. Z pomocą przyszedł mi Nanoil Heat Protectant Spray – termoochronny spray do włosów. Jak działa?
Przede wszystkim, otula włos niewidzialną warstwą ochronną, która działa jak tarcza. Sprawia, że w czasie stylizacji gorącym powietrzem łuski włosów zamykają się, utrzymując naturalne nawilżenie. Dzięki temu włosy pozostają gładkie, miłe w dotyku, są nadal sprężyste i lśniące. Co dla mnie bardzo ważne, działa w bardzo wysokich temperaturach, nawet do 220 stopni Celsjusza. Dlatego nie muszę się martwić, kiedy rozkręcam prostownicę na maksa, żeby jak najszybciej ułożyć niesforne włosy. Wiem, że ich nie zniszczę, bo są dobrze chronione.
Pamiętacie, że przy pielęgnacji włosów często mniej znaczy więcej? Przy korzystaniu z Nanoil Heat Protectant Spray też tak jest. Wystarczy kilka psiknięć z atomizera, żeby kosmetyk dokładnie pokrył włosy. Przy tym jego lekka formuła z proteinami jedwabiu sprawia, że nie trzeba się martwić o to, że oblepi pasma tak, że będą oklapnięte. Możecie go używać tyle, ile chcecie.
Kolejna zaleta tego sprayu, którą z pewnością docenicie, to jego właściwości ułatwiające stylizację. Osobiście nie wyobrażam sobie, żebym musiała używać i termoochrony, i na przykład pianki do układania włosów. I rzeczywiście – nie muszę. Stylizacja włosów nie jest moim ulubionym zajęciem, a Nanoil Heat Protectant Spray sprawia, że jest niezwykle prosta. Włosy niemal same się układają, lśnią naturalnym blaskiem. Mam wrażenie, że nawet loki wychodzą mi dużo lepiej.
Zastanawiacie się pewnie, ile to termoochronne cudo kosztuje? Otóż okazuje się, że jego cena jest porównywalna do kosmetyków z popularnych drogerii, a jakość dużo lepsza. Ja kupuję go bezpośrednio w sklepie nanoil.pl, a przy okazji zawsze dobieram jakiś naturalny olejek.
A Wy? Jaki kosmetyk termoochronny kochacie i za co? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, chętnie go przetestuję! Wszystkiego najpiękniejszego!
Pozostaw komentarz