Tusz do rzęs jest dla mnie jednym z najważniejszych kosmetyków. Nie ukrywam, że nie muszę mieć pełnego makijażu, żeby wyjść do sklepu, jednak muszę mieć pomalowane rzęsy. Jednocześnie znalezienie idealnego tuszu zajęło mi nieco więcej czasu, niż się spodziewałam. Metodą prób i błędów udało mi się jednak wyselekcjonować dla Was kilka produktów, które sprawdziły się na moich rzęsach i mogą Was również zainteresować.
Czym kieruje się przy wyborze idealnego tuszu do rzęs?
Wybierając tusz do rzęs, zawsze kieruję się jego składem. Przede wszystkim wiem, że rzęsy wymagają stałej pielęgnacji. Są delikatne i wrażliwe, a agresywne składniki chemiczne mogą dodatkowo je osłabić. Właśnie dlatego podczas wyboru tuszu do rzęs zwracam uwagę na to, czy produkt w składzie posiada olejki i wyciągi roślinne o właściwościach pielęgnacyjnych.
Kolejnym, niezwykle ważnym dla mnie aspektem jest szczoteczka. Powinna ona posiadać odpowiednie profilowanie, bym mogła uchwycić nią krótkie włoski w kąciku, bez ubrudzenia powieki.
Nie mogę pominąć również trwałości. Nie znoszę, kiedy pod koniec dnia cały tusz zamiast na rzęsach, znajduje się na dolnej powiece. Zależy mi na tym, aby moja maskara przetrwała u mnie przez cały dzień.
Tusze do rzęs, które polecam – u mnie się sprawdziły!
Testowałam wiele produktów, które w mniejszym lub większym stopniu spełniły moje oczekiwania. Obecnie, na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji jestem w stanie zaprezentować Wam cztery maskary, które moim zdaniem są najlepsze. Oczywiście, niektóre z nich dalej posiadają drobne mankamenty, aczkolwiek w porównaniu do konkurencji, oferują najlepsze właściwości.
1. Tusz do rzęs Nanolash
Mój mini-ranking otwiera zdecydowany faworyt. Jest nim tusz do rzęs Nanolash, który zaskoczył mnie pozytywnie pod wieloma względami. Zacznę jednak od tego, że po przejściu na stronę producenta znajdziecie dwie wersje tuszu do rzęs Nanolash:
- Nanolash Volume Up Mascara – tusz pogrubiający;
- Nanolash Length & Curl Mascara – tusz wydłużająco- podkręcający.
Obecnie korzystam z Nanolash Volume Up Mascara, aczkolwiek wcześniej korzystałam także z tuszu wydłużająco-podkręcającego. Oba produkty dają bardzo dobre efekty już od pierwszego pociągnięcia szczoteczką. Same szczoteczki obu produktów są świetnie wyprofilowane i wykonane z silikonu. Nie miałam problemów, by pomalować krótkie włoski w kąciku oka.
Jeśli chodzi o trwałość, to również bez zastrzeżeń. Tusz z powodzeniem wytrzyma nawet najdłuższy dzień w pracy.
2. Lashcode Mascara
Na kolejnym miejscu zdecydowałam się umieścić tusz wydłużająco-pogrubiający Lashcode Mascara. Jest to tusz, który faktycznie znacznie odmienił wygląd moich rzęs. Doceniam to, że szczoteczka jest dobrze wyprofilowana i znacznie ułatwia aplikację.
Nie mogę nic złego powiedzieć również o trwałości tej maskary. Trzyma się na rzęsach od początku, aż do końca dnia. Nie zauważyłam, by po kilku czy kilkunastu godzinach zaczęła się ona kruszyć czy osypywać. Jednym słowem, ten produkt również mogę Wam polecić z czystym sumieniem.
3. Chanel Le Volume
Kolejny tusz, który się u mnie dość dobrze sprawdził, to Chanel Le Volume. Używałam go przez dłuższy czas i muszę przyznać, że względnie byłam z niego zadowolona. Dużą zaletą produktu jest szczoteczka. Ma ona nieco inne profilowanie niż w przypadku tuszu do rzęs Nanolash, jednak w dalszym ciągu precyzyjnie rozdziela rzęsy i nie pozostawia grudek podczas makijażu.
Jeśli chodzi o trwałość maskary, również nie miałam z tym większych problemów. Jednocześnie muszę przyznać, że w deszczowe dni zauważyłam, że tusz zaczyna się lekko rozmazywać. Z pewnością nie będzie on najlepszym wyborem na zimowy wyjazd czy wyjście do sauny. Jednak podczas codziennych czynności nie zauważyłam, by maskara się osypywała lub kruszyła.
4. Lancome Oscillation Power Mascara
Oscillation to tusz do rzęs, na który natrafiłam przypadkiem i zdecydowałam się go sprawdzić. Nie jest to produkt wyjątkowo popularny, jednak również warto zwrócić na niego nieco większą uwagę. Zacznę od tego, że tusz faktycznie wydłuża rzęsy i pozwala na osiągniecie zadowalającego efektu już od pierwszej aplikacji. Nie mam też większych zastrzeżeń, jeśli chodzi o trwałość produktu. Raczej się on nie osypywał i nie kruszył w ciągu dnia.
Moim największym problemem w tym przypadku okazała się jednak szczoteczka. Jest ona dość długa, a także wąska. Dodatkowo posiada bardzo krótkie i sztywne włókna. Miałam nieco więcej problemów z tym, by dosięgnąć krótkie włoski w kąciku oka. Dodatkowo nie uniknęłam brudzenia powieki podczas malowania rzęs.
Na zakończenie mojego rankingu chcę Wam powiedzieć, że tusz do rzęs jest wyborem indywidualnym. Możecie się oczywiście zasugerować produktami z mojego zestawienia, w szczególności spróbować tuszu do rzęs Nanolash. Pamiętajcie jednak o tym, że wybór idealnej maskary należy tylko i wyłącznie do Was, bo to Wy będziecie z niej na co dzień korzystać! Podejmijcie świadomą decyzję!